PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=558178}

Avatar: Istota wody

Avatar: The Way of Water
7,2 80 928
ocen
7,2 10 1 80928
6,0 46
ocen krytyków
Avatar: Istota wody
powrót do forum filmu Avatar: Istota wody

Czy tylko z notesem w kinie wyliczać kolejne nielogiczności, tak jakby fantastyczna historia o nieistniejącej planecie musiała być logiczna wedle ziemskich zasad? Dlaczego zawsze musicie szukać tylko dziur w całym, a nie potrafić docenić tego, co robi wrażenie pod kątem czystej artystycznej roboty?

A ci "krytycy" to już w ogóle jak dla mnie są bandą smutnych ludzi pogubionych pomiędzy tysiącami obejrzanych filmów a własnym światopoglądem...

olamagato

Niestety Twój adwersarz ma rację, Ty nie znasz znaczenia słowa logika i stąd absolutny brak płaszczyzny do dyskusji.

olamagato

Chłop ci tłumaczy po kolei jak tępej dzidzie, a ty zamiast się czegoś nauczyć zachowujesz się jak jeszcze bardziej tępa dzida...

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Co tłumaczy? To że wrzuca do jednego wora fantasy z s-f bo "nie umie w rozróżnianie" między tymi gatunkami? To po grzyba je w ogóle rozróżniać skoro między nimi nie ma żadnych różnic? Otóż są i są zarówno zasadniczo-logiczne jak i historyczne. Do czasu sukcesu władcy pierścieni w latach 60-tych poprzedniego wieku gatunek fantasy praktycznie nie istniał, a w s-f były już tysiące powieści i nowel. Fantasy pojawiło się jako gatunek dopiero po sukcesie Tolkiena oraz naśladowców takich jak Salvatore w kolejnej dekadzie oraz książkowych systemów rpg takich jak ad&d w latach 80-tych. Ale dla jakuba-ciurko nie ma to znaczenia bo on nie rozróżnia i mu wsio rawno. I tyle w temacie tępej dzidy. Bez dalszej kontynuacji. Temat wyczerpany.

olamagato

Niby chwalisz się, że wiele czytasz, ale raczej nie ze zrozumieniem :) Twoim zdaniem Avatar to bardziej s-f czy fantasy i dlaczego w nim logiki być nie musi jak w temacie posta czy może jednak powinna być?

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Avatar to ewidentnie s-f, więc wszystko co wykracza poza znany stan wiedzy musi być spójne i logiczne ze sobą jeżeli chodzi o przedstawiony świat. Natomiast to nie znaczy, że postacie muszą postępować wg logiki czytelnika czy widza bo tego to nie ma w żadnym gatunku czegokolwiek. Wiele razy spotkałem się z przypadkami gdy czytelnik był po prostu niedouczony i treść go przerastała burząc mu jego niski stan wiedzy. A nie jak ktoś by mniemał zbyt wysoki. Jest mnóstwo ludzi, którzy jak czegoś nie rozumieją to zamiast spróbować zainteresować się nieznanym tematem czy douczyć choćby ze zwykłej ciekawości to reagują agresją i złością że autor przedstawił świat nie po ich myśli. Jest oczywiście szansa, że to twórca coś skopał i złamał reguły gatunku którego się miał trzymać, ale w przypadku nawet tego awatara to nie zachodzi. Natomiast czy w s-f sully, czy jego synowie, czy dowództwo ziemian ma prawo postępować głupio lub nielogicznie? Jak najbardziej. Tym bardziej, że w żadnej historii, a tym bardziej wymyślonej, nie znamy wszystkich motywów, ani jakości myślenia postaci. Avatar ma ewidentnie jedną grubą nielogiczność, czyli to że łowcy nie są atakowanie przez faunę planety gdy w prologu jest wyraźnie, że wszystkie ludzkie jednostki są atakowane. I to jest jedyne do czego można się naprawdę przyczepić w całej fabule.

olamagato

Piękny kolejny długi wywód, ale niestety z dziurami logicznymi ;) Avatar to s-f, ale z elementami fantasy. Można to nawet podzielić, że ludzie to jest s-f, a Navi to lekkie fantasy.

Mniejsza z tym. Obcuję i z osobami o niskim stanie wiedzy jak i z idiotami, ale w filmie mamy do czynienia ewidentnie z tymi drugimi. Z prostego powodu, jeśli ktoś w nieskończoność próbuje tych samych metod, które nie działają to zwykle jest debilem. Jeśli raz wyślesz mechy, których szyby łatwo można przebić z łuku to nie wysyłaj ich drugi raz ponownie (co najśmieszniejsze strzała przebijała szybę, a na czaszce się zatrzymała). Widz idiota nie zauważy takich rzeczy, ale no podejdźmy jakoś indywidualnie i dopracujmy takie szczegóły. Tu nie ma złości, tu jest politowanie. Tych dziur logicznych jest naprawdę masa, ale skupię się jeszcze na największych. Te wioski Navi są zamieszkałe chyba przez 50 osób. Jakby taki opór stawiali Indianie to Ameryka wyglądałaby zupełnie inaczej. Mimo, że te 50 osób przyjechało to w finale bitwy wszyscy poszli na zbiorową kupę.

Oglądam kino i bardzo często potrafię mocno przymknąć oko na takie dyrdymały jak w Avatarze, no ale są jakieś granice. To, że złol się uparł za wszelką cenę złapać akurat Sull'ego, niech mu będzie.Czemu jednak używa tak prymitywnych metod z kneblowaniem jego dzieci silver tapem na czele? Te postacie zachowują się jak średniointeligentny Amerykanin. Rozumiem, że istniało takie coś jak korpus idiotów w Wietnamie, ale niekoniecznie chciałbym to oglądać w filmie jakim jest Avatar 2.

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Bez względuna to jak coś oceniłeś, filmu nie da się zaklasyfikować jako fantasy bo nie ma w nim nic co pakuje się w jakąś niewytłumaczalną magię. Wszystko jest w nim w zakresie wiedzy naukowej znanej obecnie nawet włączając hibernację, podróże międzygwiezdne czy wszystkiego co dotyczy Navi i Pandory z Eywą włącznie. Ikrany nie zapieprzają w kosmosie, a nikt nie posługuje się nawet żadną szczególnie nadnaturalną mocą, która jest niespójna ze sobą lub wymaga wprowadzenia jakiegoś Boga czy czegoś w tym stylu. Powiem nawet, że jest to bardzo bliskie hard s-f ponieważ 90% tego co widać w tym filmie to jest wiedza i technika, która już dosłownie istnieje zaczynając od komputerów i ich wyświetlaczy, przez samą koncepcję avatarów, aż po znaną już obecnie biologię życia. Film ten ma bardzo małą szansę szybko się zdezaktualizować przez postęp naukowy, a to w przypadku filmu jest niezwykle trudne. Co do szyb mechów, to zauważ, że w jednej i drugiej części większość strzał odbija się od wszystkich szyb pancernych jak zapałki. Nie uwzględniasz w ogóle, że broń jaką posługują się kluczowe postacie jest z pewnością najlepszą możliwą wersją dostępną technicznie, więc więc łuk i strzały córki klanu mają szansę przebić to co zwykle jest nieprzebijalne, tym bardziej dokładnie pod kątem prostym i z dodatkowym przyspieszeniem. A to, że po takim przebiciu nie ma już pędu pozwającego na coś więcej, to akurat wybitnie zgodne z prawami fizyki. Podobnie z kulami, które w wodzie prawie zatrzymują się po jednym metrze i mogą co najwyżej oklepać tyłek. Weź też pod uwagę, że quaritch jest typowym prostym Amerykaninem używającym taśmy klejącej, której użycie mają od dziecka opanowywaną do perfekcji. Co tym dziwnego? Film jest odbiciem współczesnych Amerykanów oraz ich korpo, a Navi kimś bardziej jak tropikalnych Europejczyków po głębokiej ekotransformacji... ;D
Co do złola, to mogę się założyć o 5 palet coli zero, że w kolejnych częściach quaritch zacznie doceniać pandorę, a może nawet machnie jakąś woltę stając razem z sully'm przeciwko korpo. Ewentualnie w piątce może pojawi się jakaś forma dojścia do pokoju między tymi światami zarówno mentalnie jak i faktycznie. A co do tego co chciałbyś oglądać w Avatarze, to jest prosta droga - pogadaj z Cameronem i go przekonaj do swojej wizji tego filmu. :)

olamagato

"Bez względuna to jak coś oceniłeś, filmu nie da się zaklasyfikować jako fantasy bo nie ma w nim nic co pakuje się w jakąś niewytłumaczalną magię." Z tego co pamiętam Sully w pierwszej części doznał magicznego uleczenia. Więc o czym ty pieprzysz? Gadanie ze zmarłym synem po podłączeniu USB do drzewa to również nie jest nasza technologia ;)
"Która jest niespójna ze sobą lub wymaga wprowadzenia jakiegoś Boga czy czegoś w tym stylu. " Matka Ziemia jest swego rodzaju bogiem.
Tak, ten film to głównie s-f, o czym wyżej napisałem, ale zawiera on dosyć istotne dla fabuły elementy fantasy. Bez nich nie byłoby w ogóle Avatara 2, bo Sully gryzły piach.
"Co do szyb mechów, to zauważ, że w jednej i drugiej części większość strzał odbija się od wszystkich szyb pancernych jak zapałki. " W części 2 wszystkie strzały trafiały prosto w cel, a szyby mechów były o twardości kartki papieru. Chyba tylko po to, żeby komar im tam nie wleciał. Jeśli wydaje się setki tysięcy jak nie miliony dolarów na sprzęt to może warto jednak zrobić taką szybkę grubszą nawet 10 razy jeśli jest taka potrzeba. Te zabezpieczenia przypominają Gwiazdy Śmierci ze SW, tylko że tam była historia, a nie oglądanie żółwi przez 1,5 godziny.
"Weź też pod uwagę, że quaritch jest typowym prostym Amerykaninem używającym taśmy klejącej, której użycie mają od dziecka opanowywaną do perfekcji. Co tym dziwnego? " Dowódca elitarnej jednostki ma IQ na poziomie 90-100. Tak to nie działa. Tym bardziej fakt, że zachowali backup ich wspomnień. Świadczyłoby to nie mniej nie więcej, że na wyprawę wartą biliony dolarów wysłali idiotę, a inni idioci zachowali jeszcze kopię wspomnień idioty. Na misje kosmiczne wybierali są naprawdę ponadprzeciętni ludzie, więc dobrze by było, żeby nie zachowywali się jak typowi debile.
"A co do tego co chciałbyś oglądać w Avatarze, to jest prosta droga - pogadaj z Cameronem i go przekonaj do swojej wizji tego filmu. :)" Ogólnie nie jestem zainteresowany co Cameron pokaże w Avatarze 5, bo Avatar 2 obejrzałem tylko, dlatego, że siedziałem 5 godzin w samolocie i musiałem zagospodarować jakoś czas i byłem ciekawy przed czym robią w majty współcześni zjadacze popkultury. Żenujące to było kino, ale czasem warto obejrzeć coś żenującego, by docenić coś dobrego.

Podsumowując Avatar 2 jest jak pięknie udekorowana potrawa na talerzu, która w smaku jest niezbyt dobra. Szkoda, bo jedynka była piękna i jak się przymknęło oko to nawet oglądalna. Dobrze, że nie czekałem na to "dzieło".

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Coś chyba niezbyt dobrze pamiętasz bo Sully w jedynce nie został w żaden magiczny sposób uleczony. A wiem bo oba filmy mam w każdej chwili do obejrzenia klatkę po klatce i nic takiego nie widzę. Jedyne co przypominałoby magię jest sama technologia komunikacji mózgów człowieka i jego avatara bo to jest obecnie poza zasięgiem naszej technologii, ale cóż - jest to podstawą całej fabuły jedynki. Natomiast nie jest to wykluczone przez naukę i o to właśnie w S-F chodzi.

Gadanie ze zmarłymi, którzy z definicji byli podłączeni do Eywy podobną technologią jak avatary do ludzkich mózgów, też jest spójne ze sobą, tyle że w przypadku Navi jest to efekt ewolucji, a nie ludzkiej techniki. Eywa pełni tu rolę samoświadomego klastra komputerów. Nie ma tu nic boskiego. Już dzisiaj wiemy, że to co niby odkryła Grace na Pandorze na Ziemi odkryto w czasach nam współczesnych, badając mikoryzę grzybów i drzew - a badania wciąż trwają. Polecam obejrzenie serii BBC Green Planet.

Co do szyb mechów, to w ogóle nie uwzględniasz mechaniki wojny. Jeżeli jedynym skuteczną bronią Navi był łuk cóki klanu i mało kto z ludzi wiedział, że radzi sobie z szybą pancerną mechów - bo jedynym był Quaritch, który zginął oraz jego ekipa, to kilkanaście lat później cały klan będzie miał takie łuki i strzały, a mechy nie miały powodu być modyfikowane bo kto mógł przekazać na Ziemię, że są już bojowo mało warte? Nie uwzględniasz, że dla ludzi z Ziemi konflikt z Navi to konflikt asymetryczny, gdzie jednak korporacja walczy z lokalnymi prymitywami, a tym samym nawet ich buta nie pozwala przyznać, że ich konkretna broń nie spełnia już wymagań pola walki. Przynajmniej do czasu jakiejś bardzo znaczącej i nagłośnionej klęski.

Co do SW, to błąd projektowy Gwiazdy Śmierci był całą osnową starej trylogii, rozbudowaną jeszcze przez Disneya w Rogue One jako celowy sabotaż projektanta.

Quaritch nie jest żadnym mistrzem intelektu - to nieco lepszy ochroniarz, który skończył karierę w wojsku. Nie musi być niezwykle błyskotliwy. Wystarczy taki, który pracuje na swoją pensję kierownika ochrony korporacji i byłego członka piechoty morskiej, ewentualnie komandosów. Ta misja kosmiczna, to komercyjny projekt - niski koszt pensji i adekwatna jakość personelu wchodzi w jej kosztorys. Dopiero w dwójce jest to misja rządowa z regularnym wojskiem, z którego zobaczyliśmy tylko jedną osobę z dowództwa bazy i kilku cieci. Nie mamy pojęcia ile takich korporacji i misji do innych planet podjęto jednocześnie gdy Ziemia przestała nadawać się do zamieszkania - może nawet kilkadziesiąt?

Podsumowując - wizualnie dwójka jest nie mniej ładna od jedynki, co najmniej dorównując jej, fabularnie może słabsza, ale jedynka wyniosła poziom scenariusza bardzo wysoko, więc oczekiwania były oczywiście znacznie większe i trudno byłoby im sprostać. Może Ci i wielu innym się nie podobać z tego powodu - masz do tego prawo. Aczkolwiek film zrobił 400% zysku w ciągu kilku lat produkcji, a nigdzie w żadnym banku czy na akcjach nie dostaniesz takiego zwrotu z inwestycji biorąc pod uwagę, że w USA podatek jest przychodowy i urząd skarbowy ma gdzieś Twoje koszty produkcji. Właśnie dlatego przemysł filmowy zrobił sukces w USA. Tak samo Lucas zrobił skok na kasę marzeń w American Grafitti zarabiając 18 000% zysków z inwestycji, dzięki czemu w ogóle powstały Gwiezdne Wojny. Przemysł filmowy jest komercyjny czy Ci się podoba czy nie. A ambitne filmy mogą istnieć tylko dlatego, że 99% tej branży rozwinęło się jako kino komercyjne. Czasem nawet komercyjne filmy są ambitne, co współcześnie widać u Nolana i kilku innych.

olamagato

"Coś chyba niezbyt dobrze pamiętasz bo Sully w jedynce nie został w żaden magiczny sposób uleczony. A wiem bo oba filmy mam w każdej chwili do obejrzenia klatkę po klatce i nic takiego nie widzę." Wybacz, ale po 9 latach nie pamiętam dokładnie każdej sekundy tego jakże przejmującego filmu, ale również dysponuję kosmiczną technologią i mogę obejrzeć go klatka po klatce. Jak dla mnie jak położyli dwóch chłopów i świadomość przeniosła się z jednego ciała do drugiego po odprawieniu modłów to jest jakaś tam magia. Dla ciebie może nie być. To nie jest clue dyskusji, bo obaj twierdzimy, że lwia część tych filmów to jednak s-f.

"Co do szyb mechów, to w ogóle nie uwzględniasz mechaniki wojny. Jeżeli jedynym skuteczną bronią Navi był łuk cóki klanu i mało kto z ludzi wiedział, że radzi sobie z szybą pancerną mechów - bo jedynym był Quaritch, który zginął oraz jego ekipa, to kilkanaście lat później cały klan będzie miał takie łuki i strzały, a mechy nie miały powodu być modyfikowane bo kto mógł przekazać na Ziemię, że są już bojowo mało warte? Nie uwzględniasz, że dla ludzi z Ziemi konflikt z Navi to konflikt asymetryczny, gdzie jednak korporacja walczy z lokalnymi prymitywami, a tym samym nawet ich buta nie pozwala przyznać, że ich konkretna broń nie spełnia już wymagań pola walki. Przynajmniej do czasu jakiejś bardzo znaczącej i nagłośnionej klęski." Właśnie jakieś dzikusy spuściły łomot w miarę dobrze uzbrojonym ludziom. Była to sromotna klęska, która nie mogła się odbyć bez echa przynajmniej w tej konkretnej korporacji. Wstęp A2 pokazuje, że do drugiej misji ludzie byli o wiele bardziej przygotowani, ale na potrzeby fabuły filmu cofnęli się w rozwoju. Tylko idiota robi ciągle to samo i oczekuje innych rezultatów.

"Co do SW, to błąd projektowy Gwiazdy Śmierci był całą osnową starej trylogii, rozbudowaną jeszcze przez Disneya w Rogue One jako celowy sabotaż projektanta. " Taa, fakt, że jedna gwiazda śmierci miała dziurę nie oznacza, że chłopcy w Imperium zbudowali jeszcze 2 takie same nie rozwiązując podstawowych problemów, a następnie Palpi stworzył tysiące statków o mocy Gwiazdy Śmierci sterowanych jednym pilotem. Lazy writing czasami poraża.

"Quaritch nie jest żadnym mistrzem intelektu - to nieco lepszy ochroniarz, który skończył karierę w wojsku. Nie musi być niezwykle błyskotliwy. Wystarczy taki, który pracuje na swoją pensję kierownika ochrony korporacji i byłego członka piechoty morskiej, ewentualnie komandosów. Ta misja kosmiczna, to komercyjny projekt - niski koszt pensji i adekwatna jakość personelu wchodzi w jej kosztorys. Dopiero w dwójce jest to misja rządowa z regularnym wojskiem, z którego zobaczyliśmy tylko jedną osobę z dowództwa bazy i kilku cieci. Nie mamy pojęcia ile takich korporacji i misji do innych planet podjęto jednocześnie gdy Ziemia przestała nadawać się do zamieszkania - może nawet kilkadziesiąt?" Nie ma nic dziwnego, że na misję wartą biliony dolarów bierze się ludzi z ulicy o IQ szympansa.

Twoje podsumowanie jest doprawdy śmieszne. Jeśli społeczeństwo będzie takie, że zapłacą za bilet, żeby oglądać srającego psa to powstanie film o srającym psie. Ilość zarobionej mamony nie definiuje czy film jest dobry czy nie. Ten film jest bardzo płytki, ale całkiem ładny. Mamy więc tu obraz społeczeństwa i to może boleć lub wkurzać. Że jest tylu idiotów, którzy będą zachwycać się gównem w sreberku.


ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Cała technika avatarów opisana w filmie oparta jest na koncepcji przesyłania fal mózgowych z jednego biologicznego mózgu do innego. U ludzi za pośrednictwem jakiejś skomputeryzowanej maszynerii i jakiejś komunikacji bezprzewodowej. Pada nadawca (zatruty człowiek) lub pośrednik (wyłączona maszyneria), pada połączenie, pada avatar tam gdzie stoi. U Navi położono dwóch facetów z dwóch ras, ale neuronowo zgodnych (avatar to hybryda genetyczna z człowiekiem), połączono je kablami z drzewa i przesłano raz, lecz na stałe całą zawartość z jednego do drugiego na stałe przy pomocy Eywy (naturalnego samoświadomego superkomputera). Odtąd avatar Sully'ego ma w pełni autonomiczny mózg z zawartością Sully'ego i nie padnie bez połączenia. Oryginał z zerwanym rdzeniem mógł już pójść na przemiał. Nie było żadnego leczenia, ani magii. Tylko technicznie najczystsze s-f.

Dzikusy z *całej* planety spuściły łomot w sojuszu z *całą* fauną planety plus wojskowym zdrajcą znającym ludzkie sposoby walki. Mechy za wyjątkiem tego Quaritcha rozwalone zostały przez rozgniatanie oraz gigantyczne lamparty. Kto miał poinformować ludzi, że strzały Navi mogą przebić przedni pancerz mecha? Sully czy jego laska? Uważasz, że chcieliby się tym chwalić? Serio?
A czy Rosja zrezygnowała z T-72BM3 czy T-90 mimo, że wiele z nich zostało ewidentnie wysadzonych lub zostało łatwo przejętych? A czy Ukraińcy pozbyli się Krabów gdy sporo padło od ruskich dronów? Wojna to bilans wiedzy oraz możliwości.
Nic nie ma o tym, że ludzie w A2 są dużo lepiej przygotowani poza większym rozmachem i być może większą ostrożnością - co wyjaśnia zarzut dlaczego wolą wysłać komandosów znających teren zamiast pakować się w pełnoskalową wojnę na wariata, raz już przegraną.

Co do DeathStar, to pierwsza wyleciała w powietrze z całą myślącą zawartością (towarzyszącej floty nie było) i jak ktoś miał pół galaktyki dalej dowiedzieć się co poszło źle? Nawet Vader nie wiedział zapewne co było przyczyną tego jebudu poza domysłami, że zrobiły to X-Wingi i jego osobisty synek. Nawet jeżeli coś się domyślali, to jak długo trzeba szukać błędu projektowego w najbardziej skomplikowanej maszynie jaka istniała oraz jednocześnie najsilniejszej broni? A tym bardziej błędu celowo ukrytego, który przeszedł niezauważony na etapie projektowania, produkcji i testów pierwszego egzemplarza?

Kolejne - Quaritch nie był może mistrzem intelektu, ale do pełnienia roli szefa ochrony korporacyjnego biznesu kompetencje ewidentnie miał. Jako komandos w A2, a tym bardziej jako wkurzony żywy trup - tym bardziej. I ludzie zrobili to samo co wcześniej Eywa - ale swoją techniką skombinowali kolejne Avatary swoich ochroniarzy i przerzucili im do mózgów dane z backupu. To tym razem nie jest już magia???

Co do podsumowania, to może Cię to boli, ale jest jak napisałem, a nie jakbyś chciał. Zasrana opinia *kogokolwiek* w necie (serio - nie bierz do siebie) realnie nic nie kosztuje, a bilet to jednak już wymaga pewnego poświęcenia i może nawet przyjścia do kina. Suma drobnych poświęceń finansowych czyni z kina biznes i pozwala na tworzenie również bardziej ambitnych filmów, które może i mniej zarobią, a może wcale nie. Polecam np. Arrival - tańszy i ambitniejszy z tego samego gatunku. Nie powstałby jednak gdyby nie te inne gówna w sreberkach. A nie... cholera - też zarobił 400% i nawet Oscara zgarnął.
No to wróćmy do srających psów. Znam co najmniej kilka projektów kina alternatywnego (z założenia bardzo ambitnego), w których jest dokładnie taka fabuła oraz kilku krytyków, którzy doszukali się w nich głębi. A także filmy o kotach domowych, również srających. Tylko jakoś ilość sprzedanych biletów na te produkcje oscyluje dziwnie blisko zera. :)

olamagato

Co do pierwszego akapitu, jest to trochę jak z mocą w SW. Można tłumaczyć ją midichlorianami i nie ma tam żadnej magii. Ale jak już wyżej wspomniałem nie o tym jest dyskusja. Jestem w stanie się zgodzić, że magiczne według Navi drzewa to po prostu kosmiczna technologia, która mimo że jest wyobrażalna do osiągnięcia, to raczej ciężko będzie ją wprowadzić za naszego życia. Nie wałkujmy po raz setny już tego jeśli obaj zgadzamy się, że Avatary to w większości film s-f tak jak nawet jest w opisie.

Twój drugi akapit nie trzyma się kupy. Mieszasz fakty z pierwszej części z tymi z drugiej, przy tym wyciągasz kompletnie nielogiczne wnioski.
"Dzikusy z *całej* planety spuściły łomot w sojuszu z *całą* fauną planety plus wojskowym zdrajcą znającym ludzkie sposoby walki. Mechy za wyjątkiem tego Quaritcha rozwalone zostały przez rozgniatanie oraz gigantyczne lamparty. Kto miał poinformować ludzi, że strzały Navi mogą przebić przedni pancerz mecha? Sully czy jego laska? Uważasz, że chcieliby się tym chwalić? Serio? " To się działo w pierwszej części i jestem w stanie zaakceptować, że partyzantka wspomagana wiedzą Sully'ego pokonała naukową wyprawę ludzi, która nie była nastawiona na wojnę. Było trochę śmiesznie, ale jest to do przełknięcia. Nie do przełknięcia jest natomiast, że po około 10 latach ludzka wyprawa jest chyba nawet gorzej przygotowana niż na początku. Jest to totalna amatorka. No i niekoniecznie przykłady ruskich jako strategów na wojnie są tu najlepsze. Wiemy jak działają ruscy i oczekiwałby trochę więcej zrozumienia wojennego od ludzi przyszłości, którzy ponoszą milionowe koszta, żeby znaleźć cenne minerały i nową planetę do życia. Poza tym na ekranie tych Navi i zielonych Navi jest mniej niż 1000. Eksterminacja tubylców i tak byłaby nieunikniona więc jakieś podchody, żeby Sully się oddał w ręce ludzi nie mają sensu. To jest zwykły ziomek, który wie cokolwiek o ludziach. Nie dysponuje żadnymi paranormalnymi umiejętnościami. Naprawdę bardzo słaby scenariusz. Już nie wspominając, że w A1 walczy cała fauna i flora, a tutaj garstka zwierząt pomaga Navi. Jakiś jeden "wieloryb" robi ludziom z dupy jesień średniowiecza. Nie twierdzę, że jest to brzydkie, ale to historia dla 12-latków i ogromny lazy writing.

Akapit o generale zombie sobie daruję, bo jakbym widział Palpatina z E9 SW. Brak pomysłu na antagonistę. Z Palpatina zresztą też zrobili idiotę...

Co do podsumowania nie boli mnie ten konkretny film, ale trend, że ludziom daje się byle co i się cieszą. Nie wymagam również by to kino było wielce ambitne (skrajność), ale żeby wyszło z braku ambicji (skrajność). Przecież A1 również nie był ambitny, ale był bardziej strawny.

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Będzie krótko. A1 i A2 trzeba uważać za część większej całości (do A5 jak już wiemy, o ile Cameron nie padnie).
Ta naukowa wyprawa to z nauką miała tyle wspólnego ile Strabag z archeologami idącymi na zwiady przed czołem budowy kolejnego odcinka autostrady. Wyprawa była czysto komercyjna w potencjalnie wrogim środowisku. Po kilku latach w samym prologu A2 jest, że w sprawie totalnej wojenki z fauną nic się nie zmieniło. Nadal frontalny atak wiąże się z gwałtowną reakcją. Tutaj moim zdaniem jest niekonsekwencja z łowcami. I nie jest to żadna amatorka bo baza się dopiero buduje i nie ma żadnego ataku tylko co najwyżej obrona ludzi przed pandorą. Czyli umacnianie przyczółka. Wojna dopiero się zacznie w A3 lub A4.
Ten zwykły ziomek Sully złoił skórę poprzedniej ekspedycji tak bardzo, że skończyło się to bezwarunkową kapitulacją. Co do tego, że wieloryb plus lokalsi, plus marine biją się jak równy z równym z jedną krypą wielorybniczą plus garstce żołdaków z których tylko jeden może doszedł do stopnia oficerskiego, to żadna masakra. Widzimy drobny wycinek działalności wojsk specjalnych gdzie 1000 osób to ogromny tłum i armia. A to zaledwie polowanie na jednego generała. Jak w Ukrainie obecnie. Może Ci się nie podobać ta perspektywa, ale cóż - Cameronowi się podoba, a kasę zrobił więc mocno się nie pomylił.

Co do antagonisty, to głównego mamy dopiero w prowadzonego, czyli tę babkę, która dowodzi bazą. A możliwości fabularne są nieograniczone bo można kolejnych antagonistów przysyłać z ziemi setkami wraz z kolejnymi filmami.

Co do braku ambicji to się nie zgodzę. Cameron miał swoje cele i właściwie wszystkie zrealizował. Można uznać, że A2 jest słabszy od A1 i zgadzam się z tym, ale jako baza do kolejnych jest wystarczający dla całkiem sporej liczby ludzi. Możemy lamentować nad poziomem odbiorców, ale biorąc pod uwagę o czym jest ten film, to i tak obejrzała go elita populacji ziemskiej bo jakieś 5 mld ludzi nie może sobie pozwolić na ten luksus próbując dożyć do następnego dnia lub miesiąca.
Na koniec A1 był moim zdaniem bardzo ambitny zarówno fabularnie jak i technicznie. Po prostu przyzwyczaiłeś się do kina najwyższych lotów, więc nawet jeżeli taki jest to nie robi już na Tobie wrażenia. Tak myślę.

olamagato

"Może Ci się nie podobać ta perspektywa, ale cóż - Cameronowi się podoba, a kasę zrobił więc mocno się nie pomylił. " zrobienie kasy, a zrobienie dobrego filmu to są dwie rozłączne sprawy. Jakim by film nie był gniotem marketing robi swoje. Większość ludzi idzie na film, bo im się reklama spodobała albo znajomi powiedzieli, że byli, więc też muszą pójść sami sprawdzić.

"Co do antagonisty, to głównego mamy dopiero w prowadzonego, czyli tę babkę, która dowodzi bazą." Bardzo boję się, że ten antagonista to będzie kolejna kapitan Phasma.

"Na koniec A1 był moim zdaniem bardzo ambitny zarówno fabularnie jak i technicznie. Po prostu przyzwyczaiłeś się do kina najwyższych lotów, więc nawet jeżeli taki jest to nie robi już na Tobie wrażenia. Tak myślę." Nie jestem przyzwyczajony do kina najwyższych lotów, tak w ogóle to takiego kina już prawie nie ma. A1 to było Pocahontas na sterydach w świecie Navi. Nie jest to ambitne, ale dobre Pocahontas z dobrymi efektami, jest dobre. Włożenie masy kasy w odgrzanie starej bajki w nowej redakcji wyszło bardzo zgrabnie. Niestety w takim tempie skok na kasę i robienie 50 Avatarów może nie wyjść tak ładnie, bo już efekty się zestarzały i nie było wow. W połączeniu z kupiastą historią, której mogłoby wcale nie być to dostaliśmy co dostaliśmy.

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

Największą frekwencję robi reklama szeptana. A już szczególnie podrasowana takim określeniem, że nie da tego się opowiedzieć, a trzeba obejrzeć. Właśnie w taki sposób olbrzymi sukces zrobił w swoim czasie Killer, a obecnie może zrobić 1670 na Netflixie. Żadna inna forma reklamy nie jest skuteczniejsza.

Co do antagonistów, to nie wiem - kto wie? Może będziesz miał rację?

Ok, rozumiem, że A1, to dla Ciebie Pocahontas na sterydach bo takie zarzuty były nawet liczne. Ale... Pocahontas ma zupełnie inne założenia i nawet inaczej się kończy. Jak już wiele razy mówiłem A1, to pierwszy film wysokobudżetowy w historii kina, gdzie złymi najeźdźcami są ludzie, atakują cywilizację prostszą i słabszą, a następnie dostają w skórę pod każdym względem. A co do A2, to po prostu jest to logiczna kontynuacja tamtej fabuły. I oczywiście znowu banalna bo zwycięski wódz w obliczu nowego przyczółku wroga zamiast rzucić się na niego wszystkimi siłami, mając kolejne zwycięstwo w kieszeni, to jednak rezygnuje wybierając w praktyce banicję dla ochrony własnej rodziny i pośrednio wszystkich na Pandorze. Noż to banał fabularny, jakich pełno. :)

olamagato

"Jak już wiele razy mówiłem A1, to pierwszy film wysokobudżetowy w historii kina, gdzie złymi najeźdźcami są ludzie, atakują cywilizację prostszą i słabszą, a następnie dostają w skórę pod każdym względem." Tutaj mamy zabieg, że Navi to nie są stricte ludzie, ale motywów, że prostsza i słabsza cywilizacja pokonuje złych ludzi jest cała masa. To żadna nowość.
"I oczywiście znowu banalna bo zwycięski wódz w obliczu nowego przyczółku wroga zamiast rzucić się na niego wszystkimi siłami, mając kolejne zwycięstwo w kieszeni" z początku filmu nic nie wskazuje, że miałby zwycięstwo w kieszeni raczej był skazywany na tęgie lanie. Nielogicznością jest to, że jeden człowiek działający z zaskoczenia i mający wiedzę może być niebezpieczny (podobny motyw np. w Gladiatorze). Efekt zaskoczenia jednak nie trwa wiecznie i można dostosować taktykę, do tego, że zdrajca powiedział Navi to i owo. To nie były plany Gwiazdy Śmierci tylko jakieś podstawowe informacje.

ocenił(a) film na 9
jeykey1543

No w S-F, a już tym bardziej na takim poziomie budżetowym, to jak żyję nie widziałem. Zawsze, albo to ludzie bronili się przed najeźdźcami i byli słabsi (Independed Day), albo jednak byli mocniejsi (Ender's Game). Po dokręceniu nowej trylogii SW możnaby je tutaj dołożyć jako ludzie Starej Republiki kontra Separatyści, no ale ostatecznie Ci ostatni nie dość, że walczyli w złej sprawie, to jeszcze sterowani byli przez "człowieka" (Palpatine), a potem strony silne ze słabymi zamieniły się bo w Imperium inne rasy niż ludzkie nie miały już nic do gadania, a przywódcy zostali wcześniej wyrżnięci przez młodego Vadera. Ale proszę podaj mi jeden zrealizowany tytuł o podobnych założeniach jak w A1. Ja takiego nie znam.

No, a co do drugiej komentarza części to był to sarkazm (i dlatego wrzuciłem buźkę).
Nie, ewidentnie fabuła A2 nie była logiczna tylko emocjonalna. Zasady wojny są takie, że na nowo tworzony przyczółek rzuca się wszystkie siły aby go rozjechać zanim zostanie wzmocniony przez posiłki. Bo przyczółki z definicji powstają w najlepszym miejscu i czasie z punktu widzenia atakującego, więc są najbardziej niebezpieczne. Dokładnie to samo dzieje się obecnie pod Chersoniem. I dokładnie to Rosjanie próbują zrobić - zetrzeć z niego wszystkie siły i zlikwidować. Podobnie było pod Anzio oraz w Normandii w czasie II w.ś.

olamagato

Tak na marginesie, nie spina mi się Twój obraz, piszesz iż czytasz od 40 lat, to świadczyłoby o poważnym już wieku, tak więc wiek i oczytanie nakazywałyby oczekiwać bogatego słownictwa, starannie budowanych wypowiedzi, dojrzałości wypowiedzi i logiki właśnie. Niestety to co i jak piszesz sprawia wrażenie iż jesteś nastolatkiem o niewyrobionym jeszcze guście, raczej fanem opowieści dla dzieci i młodzieży, nie ma zresztą w tym niczego złego, to normalny etap dojrzewania, oczywiście pod właśnie tym warunkiem: że jesteś dzieckiem. Więc albo masz blisko 50 lat a jesteś infantylny niczym nastolatek, na dodatek nie bardzo rozumiejący o czym pisze, albo po prostu udajesz dorosłego;)

ocenił(a) film na 9
soplic68

Twoje konto zostało zgłoszone do moderacji. Żegnam.

olamagato

Nie wiem jak można wypisywać takie bzdury: logika tak samo obowiązuje w fantasy, czary, czy inne smoki nie mają na to wpływu, Mam wrażenie że nie rozumiesz znaczenia słowa logika i mylisz ją z realizmem, bądź nauką. Dziwi mnie to, biorąc pod uwagę to, że ponoć dużo czytasz.

ocenił(a) film na 9
soplic68

Nie. W fantasy nic nie obowiązuje bo na wszystko co może być niezrozumiałe jest zawsze jedna odpowiedź pod różnymi nazwami. Te nazwy to: czary, moce nadprzyrodzone, bogowie, cuda itd. Fantasy to rodzaj logicznego lenistwa w porównaniu z s-f. Mówię to, mimo, że lubię twórczość Tolkiena, który de facto stworzył ten gatunek. Oczywiście można z fantasy zrobić bardzo spójny świat czy scenariusz tak jak zrobiła to autorka książek o Harrym Potterze, ale nadal jest to fantasy bo pewnych kluczowych rzeczy nie da się wytłumaczyć jak na przykład dlaczego jakaś różdżka wybiera swojego właściciela czy różne dziwy takie jak skąd się wzięła możliwość podróży w czasie. W żadnym szanującym się s-f nie ma żadnych niewytłumaczalnych zjawisk pozostawionych jako cuda. Dlatego w s-f musi być zachowana logika i spójność, a fantasy te zasady nie obowiązują. Fantasy to po prostu współczesna baśń, a s-f to gatunek młodszy bo stworzony przez Juliusza Verne.

ocenił(a) film na 10
Janas2304

Polacy wierzą w chłopka który chodził po ziemi 2000 latem i uzdrawiał zmarł za nasze grzechy i zmartwychwstał a nie wierzą że gdzieś oprócz ziemi jest życie także...

ocenił(a) film na 1
Janas2304

no faktycznie smieszne bo podany przyklad z Vaderem wskazuje, ze nie masz z logika nic wspolnego, a nawet nie wiesz czym ona jest skoro sie tak osmieszasz.

Janas2304

Słuchaj jest coś takiego jak logika świata przedstawionego. Nie musi nic mieć wspólnego z naszym realizmem musi być tylko wewnętrznie spójną.

Janas2304

Co ma brak logiki do fantasy i sci-fi? Zasady logiki powinny obowiązywać w każdej sytuacji i w każdym gatunku filmowym.

ocenił(a) film na 9
soplic68

Nie.

użytkownik usunięty
LukaszJarosz25

Przez takich jak ty coraz więcej ludzi wymaga po prostu dobrych efektów i spektaklu a nie logiki i myślenia, żenada, dobrze że chociaż krytycy pozostają inteligentni i mają inne podejście

Dokładnie!Nawet filmy sf powinny w ramach filmowych oczywiscie byc na tyle logiczne jak tylko maksymalnie sie da bo to tylko procentuje w efekcie koncowym.

ocenił(a) film na 9
aronn

Nie tyle powinny, ile muszą. Inaczej jest to fantasy podobne do komiksów Marvela, zanim je sfilmowano próbując na siłę zrobić z nich SF przez podokładanie jakichś tarcz i na o technologii, ale nadal nie tłumacząc po jakiego grzyba w tym universum są jacyś bogowie, skąd się wzięli i dlaczego mają swoje niewytłumaczalne możliwości oraz na czym są oparte. A i tak nie doszli do spójności uniwersum opery politycznej Star Wars, w którym wykombinowano, że moc jest oparta na właściwościach samej struktury materii i energii, przy okazji wciskając nam midichloriany. Czyli, że nie jest nadnaturalna.

Ci krytycy co ostatnio oceniali cały serial po jednym odcinku? Czy którzy dokładnie?

ocenił(a) film na 3
LukaszJarosz25

Jeżeli brak logiki w co trzeciej scenie, pomysły na świat z d..., słaba fabuła nie przeszkadzają to jak najbardziej polecam.

ocenił(a) film na 3
LukaszJarosz25

Tu nie chodzi o brak logiki. Tu chodzi o brak jakiejkolwiek fabuły. "Szybcy i wściekli" w innym uniwersum. Żenujące, obrażające inteligencję widza. Głupia kopanina, brak jakiejkolwiek głębszej myśli.

ocenił(a) film na 10
Agatonik

Proponuję obejżeć film Somoleńsk ,tam jest fabuła

ocenił(a) film na 10
nilsen

100/100

ocenił(a) film na 9
nilsen

Dokładnie.

ocenił(a) film na 7
Agatonik

Gratuluję porównania . Oczywiście wielka pani musiała wyjechać z tym tępym sloganem , którego zresztą używają ludzie nie grzeszący bystrością , ,, obrażające inteligencję widza ", boki zrywać . I to twoje śmieszne przekonanie że wszystko w kinie powinno zawierać głębszą myśl , proponuję ,, Głębokie gardło ."

Jacek_Pedzisz

Ludzką inteligencję to obrażają niektóre wypowiedzi niejakiego Donalda T. Po powrocie Tuska do naszej rodzimej polityki odczuwałeś radość licząc na to że da popalić PiS, czy też wobec tej kwesti zachowujesz całkowitą obojętność?? A może nieźle się wkurzasz gdy widzisz Tuska w TVN?

ocenił(a) film na 7
Niobe_FW

Łooo matko , a ta dalej swoje . Pisałem ci już lebiego że jak dotąd nie trafiłaś co do moich ideałów czy preferencji politycznych . Już trochę zdań ze mną wymieniłaś , i dawałem ci wskazówkę że podpowiedź masz przed oczami lecz jej nie widzisz , poniewarz wy pisuary jesteście krótkowzroczni , małospostrzegawczy i wyciągacie pochopne wnioski co się przekłada na błędne ocenianie ludzi czy ich potencjału . Otwórz oczy , to już najwyższy czas , i nie powtarzaj się . Ps . No i co z rym nieszczęsnym nickiem ?

Jacek_Pedzisz

A Tusk który nie dostrzegł rosnącej luki vatowskiej w okresie swoich rządów jest twoim zdaniem spostrzegawczy?

ocenił(a) film na 7
Niobe_FW

Merytorycznie proszę . Guzik mnie interesuje Tusk .

Jacek_Pedzisz

A kwestia istnienia luki podatkowej, obszarów działalności gospodarczej o charakterze niekiedy quasi przestępczym jest niemerytoryczna??

ocenił(a) film na 8
Agatonik

Co druga recenzja zwraca uwagę, że jak ktoś oczekuje fabuły to jej tutaj nie znajdzie i na ten film idzie się po co innego, ale Agatonik kierując się brakiem logiki poszła aby się samemu przekonać. Good move!

ocenił(a) film na 3
Mabakay

Poszłam pierwszego dnia, kiedy nie było jeszcze recenzji. To po pierwsze. A po drugie, sama chcę sobie wyrobić opinię, a nie polegać na zdaniu innych. Pierwszy Avatar bardzo mi się podobał i miałam nadzieję na coś podobnego.

ocenił(a) film na 5
Mabakay

Dlaczego nie można oczekiwać bardziej interesującej fabuły?; Ta w avatarze dwa była wyjątkowo przewidywalna i płytka. Myślę, że wielu ludzi w tym ja, oczekiwała oprócz pięknych efektów czegoś poważniejszego, na poziomie Jokera. To był film składający do refleksji, a ten przypominał każdy film Marvela albo DC.

ocenił(a) film na 8
pkakol69

Oczekiwać można wszystkiego. Nawet gdy będzie to wbrew znakom na niebie, sygnałom od osób trzecich i doświadczeniu życiowemu. Wtedy nazywać się to będzie "pozytywnym zaskoczeniem" - zdarza się, choć zjawisko nieczęste :-)

Agatonik

Ten Avatar to taka Koalicja Obywatelska w świecie filmu. 

ocenił(a) film na 4
LukaszJarosz25

Magią kina był Władca Pierścieni, Titanic, Gladiator - filmy, które oprócz warstwy wizualnej potrafiły świetnie odpowiedzieć historię. Jeśli ktoś czaruje nas tylko ładnym wizualnie obrazem to za mało. Jeśli chcesz obejrzeć ładne zdjęcia odpalasz komputer. Jeśli chcesz coś przeżyć - idziesz do kina :)

Indy_6

Gladiator - sztampowa na maksa pierdoła sensacyjna o zemście. Faktycznie, wybitna fabuła.

ocenił(a) film na 6
grzegorz_cholewa

Ooo, takiego gatunku filmowego jeszcze nie znałem! Pierdoła Sensacyjna! Jakieś inne przykłady takiego kina? :)

Vagaceratops

Zainteresuj się starożytnymi obyczajówkami czyli coś co Hollywood nie potrafi nakręcić choć byłoby 100 razy bardziej interesujące.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones