Tamte filmy, tamta muzyka itd. Miało to wszystko świeżość, charakter, fabularnie trzymało się kupy, nawet oglądając takie fantastyczne historie nie miało się wrażenia, że to robienie z odbiorcy wała i tylko dla kasy.
Pewnie także dlatego, że wszystkiego nie zastępował komputer...
Otóż to, komputer zastępuje prawie wszystko, więc mamy coraz więcej tandetnych filmów o superbohaterach przesyconych CGI. Również tak jest z filmami akcji, sensacyjnym, gdzie mamy coraz to mniej realizmu, wychodzą z tego bajki dla naiwnych.
Niestety komputer (a ściślej - internet) ponosi również winę za to, że byle czego kręci się dzisiaj na kopy. Kiedyś miarą sukcesu były kina - pełne, lub świecące pustkami na danym filmie. Dopiero po jakimś czasie dana produkcja ukazywała się na VHS, a jeszcze później w tv.
Wówczas to były wydarzenia, natomiast dzisiaj, kiedy dostęp do nowości jest w internecie od razu, wszystko przelatuje przez świadomość ludzi w tempie sraczki. Szum jest tylko przez mgnienie - i już pojawia się następna "nowość", podobna do poprzedniej jak jeden kaczor do drugiego.
To nie sprzyja wysokim lotom.
Dla mnie jest po prostu pierwszym co przychodzi mi do głowy gdy myślę "wspaniały film, przebój".